"Przy­jaciele są jak ciche anioły, które pod­noszą nas, gdy nasze skrzydła za­pom­niały jak latać."

środa, 3 grudnia 2014

Epilog

   Leżę na łóżku. W pewnym momencie czuję, jak ciało mi się prostuje, a kończyny drętwieją. Oddycham coraz wolniej, serce nie łomocze już jak dawniej. Tylko spokojnie tyka. Już nie czuję bólu. Czuję jeszcze tylko lekki powiew wiatru z otwartego okna, który delikatnie muska moją skórę. Wszystko stopniowo się zatrzymuje. A ja się uśmiecham.
   "Już czas" - słyszę. No tak, już czas.
   Nagle nie czuję już nawet opływającego mnie powietrza. Przez chwilę nie czuję zupełnie nic.
   Unoszę się do góry, zostawiając za sobą cały świat. Razem z moim ciałem, które nie będzie mi już potrzebne.
   Ląduję.   Znajduję się przed bramą. Dobrze wiem, co robić, chociaż nikt nigdy mi nawet o tym nie wspomniał. Idę przed siebie.
   Uśmiecham się niepewnie do mężczyzny, który przed nią stoi. Odpowiada mi również uśmiechem oraz lekkim kiwnięciem głową. Brama się otwiera. A ja wkraczam do innego świata.
   Po samym wejściu muszę zmrużyć oczy. Oślepia mnie blask bieli bijący od każdej rzeczy i każdej powierzchni, znajdującej się w tym miejscu. Oddycham czymś o wiele czystszym i bardziej orzeźwiającym od powietrza. Tak, nawet zwykłe oddychanie jest tutaj przyjemniejsza...
   Kiedy mój wzrok już trochę bardziej przyzwyczaja się do barwy otoczenia, zauważam przed sobą sześć postaci. Postaci, które idą w moją stronę. Stąd nie widzę ich twarzy, ale doskonale wiem, kto do mnie zmierza.
   - A jednak - pierwszy odzywa się Oliver, po czym mocno mnie przytula. - Jednak udało ci się beze mnie wytrzymać - uśmiecha się. - I to całe siedemdziesiąt sześć lat. Chociaż wcale po tobie tego nie widać... Właściwie, nawet wymłodniałaś trochę od tamtej pory.
   No tak. Spoglądając na siebie, zauważam, że znów wyglądam, jak piętnastolatka. I tak też się czuję.
   - Witaj ponownie - mówi Andy i tym razem to on mnie uściska.
   A ja nadal milczę. Odpowiadam na to wszystko jedynie uśmiechami, bo nie mam pojęcia, co powiedzieć. Jak widać, umysł nastolatki także do mnie powrócił.
   - W sumie to widzieliśmy się wcale nie tak dawno, ale nie martw się - podchodzi do mnie Jesse. - I tak nie mogłem się doczekać - mówi mi na ucho.
   Następnie przychodzi Jessie. Tak, przychodzi. Ale ona także się nie odzywa, więc nasza "rozmowa" polega tylko na wymienianiu się uśmiechami.
   I na koniec przychodzą oni. Przybliżają się i oboje na raz przytulają. Rodzice.
   - Tęskniliśmy - mówi tato.
   - Tak bardzo tęskniliśmy, Addie - mama płacze ze szczęścia.
   Wszyscy wyglądają tak, jak to właśnie chciałam ich pamiętać. Nie jak starzy, pomarszczeni i zabliźnieni ludzie. Mama i tato mają po trzydzieści pięć lat, a wszyscy moi przyjaciele po piętnaście. I to mi się podoba.
   - No chodź, Add! Oprowadzimy cię! - krzyczy do mnie Oliver i razem odchodzimy.
   To niesamowite, że historia, która miała tak okropne początki, może się tak cudownie zakończyć. Obecnie nie mogę uwierzyć w to, że kiedyś całymi dniami tylko płakałam i tępo wpatrywałam się w ściany mojego własnego pokoju. Nie mogę tego sobie uświadomić zupełnie tak samo, jak wtedy nie mogłam zrozumieć, że wszystko może jeszcze się odmienić. A jednak - stało się. I dziękowałam za to Panu Bogu każdego dnia.
   Każdego dnia dziękowałam za to, że dostałam siłę i nadzieję. Nadzieję właśnie na to, że wszystko ma szansę jeszcze się ułożyć. Bo kiedy ma się nadzieję, nawet tą najmniejszą z najmniejszych, to wystarczy, żeby we wszystko uwierzyć i najzwyczajniej na świecie się zmienić. Tak po prostu - z dnia na dzień.

   Przez całe swoje życie nauczyłam się między innymi jednej, najważniejszej rzeczy - że prawdziwych przyjaciół ma się dosłownie na całe życie. A nawet na jeszcze dłużej.



--------------------



No i takie mamy zakończenie :') No tak, to już koniec... Został mi jeszcze do napisania tylko taki końcowy post :) Mam nadzieję, że epilog się podoba i że wszystko jasne :) Proszę Was o to, żeby oprócz oceny epilogu dołączyć także opinię ogólną o całym opowiadaniu :D Byłabym bardzo wdzięczna :3

Dziękuję za czytanie i komentowanie, to takie kochane ^__^ 

8 komentarzy:

  1. Ojej ;c Ale ślicznie to zakończyłaś. Byłam z tym opowiadaniem dopiero od ok.10 rozdziału, czego bardzo żałuję... Jednak nie było sposobu, by tego nie nadrobić. Pięknie piszesz. I to nie są jakieś głupie bzdety o amerykańskich szkołach, tylko prawdziwe opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniec... na pewno jeszcze kiedyś tu wrócę, żeby przeczytać tą niesamowitą historię jeszcze raz :) Zakochałam się dosłownie od początku i aż do końca się nie rozczarowałam. To opowiadanie jest czymś czego w internecie jest bardzo mało. Z jednej strony realistyczne z drugie nie do końca. A przede wszystkim, przynajmniej jak dla mnie, poruszające, skłaniające do refleksji. Cóż więcej mogę powiedzieć... mam nadzieję, że pojawi się więcej takich opowiadań. Oczywiście życzę ci, żeby twoja przygoda z pisaniem nie skończyła się tylko na blogach, bo z chęcią przeczytam twoją książkę albo nawet kilka :D A na koniec chcę ci po prostu podziękować, bo czytanie tej historii było przyjemnością i przywilejem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, przyjemność i przywilej to posiadanie tak cudownych czytelników i czytanie tak wspaniałych komentarzy :')

      Usuń
  3. O Boże... Przez Ciebie siedzę przed kompem i ryczę... Zadowolona? Niby koniec jest wesoły, ptaszki śpiewają i w ogóle, ale jest tak okropnie i obleśnie wzruszający, że mi się łzy zebrały w oczach. Całe opowiadanie było oczywiście wspaniałe i podoba mi się ten motyw, że nawet kiedy wszystko jest to dupy i nie masz ochoty żyć, to zawsze można znaleźć jakiś promyk nadziei i odżyć, z powrotem być szczęśliwym. Nie trzeba zamykać się w sobie, a wręcz przeciwnie: trzeba otworzyć się na ludzi i im się wygadać. W dzisiejszych książkach bądź opowiadaniach bardzo rzadko można już znaleźć szczęśliwe zakończenie, i sama też muszę się przyznać, że nie potrafię wymyślić czegoś tak pozytywnego, nigdy. Moje opowiadania wszystkie dążą do tego, że ktoś umiera lub znika, co mi się wcale nie podoba, ale po prostu inaczej nie mogę. Czytam też twoje inne blogi i mam OGROMNĄ NADZIEJĘ, że tamte opowiadania będą równie wesołe i wspaniałe. :)
    Opowiadania Książkoholiczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz co...? Tak, jestem zadowolona :) No, nawet nie umiałabym tego jakoś okrutnie zakończyć XD Nawet jakbym chciała chociaż jedno opowiadanie napisać jakieś bardziej "mroczne" czy coś, to zazwyczaj i tak wychodzi na to, że na końcu bliżej do płakania ze szczęścia niż przez smutek :P W każdym razie - dziękuję ;)

      Usuń
  4. Epilog idealny! Brak mi słów jezu. Historia jest genialna, koniec mi się podoba najbardziej. Skłania do przemyślenia własnego życia, czynów wszystkiego. Gratuluję wyszło ci to genialnie. Oczywiście mam niedosyt.......... gdzie w niebie moj niebieski pies :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohh, przepraszam :'( Wiem, powinnam napisać o nim specjalny rozdział </3 Jestem dla niego okropna ;____; XD

      Usuń
    2. Nie wiem czy ci to wybaczę..

      Usuń

Jeśli przeczytałaś / przeczytałeś, proszę, zostaw komentarz! :) Uszczęśliwisz mnie i zmotywujesz do dalszego pisania, ewentualnie przyczynisz się do zaistnienia jakichś zmian :D