- Więc nazywam się Oliver Snow i mam prawie 16 lat - chłopak był nieco zdenerwowany, pomimo tego że wszyscy inni byli bardzo spokojni i przyjaźnie nastawieni.
- Dobrze, teraz opowiedz nam, dlaczego tutaj trafiłeś - mężczyzna uśmiechną się do niego zachęcająco.
- To stało się w lutym tego roku. Byłem z przyjaciółmi w sklepie jubilerskim, mieliśmy wybrać prezent dla mojej mamy na urodziny. Nagle do sklepu wbiegło 13 zamaskowanych osób. Wystraszyliśmy się. Ludzie zaczęli do wszystkich strzelać, ale nas nie zauważyli, bo udało nam się schować za ladą. Kiedy przestępcy mieli już wychodzić, jeden z nich strzelił w żyrandol, który wisiał tuż nad Andym. Pokruszone szkło bardzo zraniło jego dłonie i twarz, więc krzyknął. Wtedy trójka z nich, która pozostała jeszcze w sklepie odwróciła się w naszą stronę. Wszyscy świadkowie musieli zniknąć. Zaczęliśmy się gonić po całym pomieszczeniu. To było okropne. Jeden zamaskowany, który gonił Jessie, przewrócił na dziewczynę gablotę z biżuterią. Na szczęście spadła jej tylko na nogę. Drugi zamaskowany próbował zabić Jesse'ego. Postrzelił go w ramię, ale nic poważniejszego mu się nie stało. Ostatni złoczyńca był najgorszy. Na początku biegał z nożem i pociął ręce Addie, która próbowała się bronić. Ale w pewnym momencue wyjął broń. Stał dokładnie naprzeciwko niej, ona stała pod ścianą, więc nie miała szansy uciec. I wtedy... - Oliver się zająknął, gdy to wszystko dokładnie sobie przypomniał. - I wtedy rzuciłem się przed nią. I... I to...
- Dziękuję ci - mężczyzna przerwał mu, bo zauważył, że chłopak nie potrafi dokończyć. - To teraz jeszcze tylko powiedz, dlaczego udałeś się na nasze spotkanie i już przestaję cię męczyć - uśmiechnął się.
- Ona... To znaczy MY mamy problem z Adrianne... A właściwe ona i jej tato mają problem, choć... No w sumie to dla nas wszystkich jest problem - chłopak zmarszczył brwi. - Ostatnio jest z nią coraz gorzej, ona już nie wytrzymuje, za bardzo tęskni. Nie wie, co ze sobą robić, nie umie się normalnie przyjaźnić, nie umie rozmawiać, nie umie się cieszyć... I myślę, a właściwie myślimy, że... Że przydałby się ktoś, kto da jej do zrozumienia, że... No że świat się jeszcze nie skończył. I osoba, dla której to robię, oczywiście nie mam na myśli Addie, powiedziała mi, że to ja się do tego najlepiej nadaję - Oliver spuścił wzrok.
- Rozumiem. Trzeba jeszcze tylko sprawdzić kilka rzeczy i już niedługo będziesz mógł się tym zająć. Masz coś jeszcze ważnego do powiedzenia?
- Tak... Chodzi o to, że jest bardzo mało czasu i... Byłbym wdzięczny, gdyby zgodę udało się załatwić jak najszybciej - chłopak podniósł lekko głowę i nieśmiało się uśmiechnął.
- Oczywiście, postaram się to załatwić od razu - Organizagor odwzajemnił uśmiech.
- I... I myślę, że potrzebował bym jakichś wskazówek, czy innego naprowadzenia - na to mężczyzna już tylko pokiwał głową.
"Dobra, nie może być tak źle. Będę miał zgodę i pomoc, więc chyba sobie jakoś poradzę. Chyba..." - pomyślał Oliver, zmienił pozycję i zaczął się wsłuchiwać w to, co mówili pozostali członkowie Zgromadzenia.
--------------------
Powinno się bardzo, bardzo dużo wyjaśnić - przede wszystkim jedna z największych tajemnic :D Podoba się? Spodziewaliście się takiego wyjaśnienia? Domyślacie się, co będzie dalej? Piszcie! :3
Przy okazji zapraszam na mojego drugiego bloga ➡ fieryknife.blogspot.com ^___^
Podoba mi się.Spodziewałam się ze to wlansie był napad :D "powarzniejszego" jedyny błąd jaki zauważyłam. Olivier.. ale skoro rzucił się przed Adrianne to nie żyje? Zgromadzenie jakiś duchów? Nie wiem XD może zgodę na powrót ;_; mi jeszcze bardziej namieszalas XD
OdpowiedzUsuńDziękuję za zauważenie pomyłki :D Nie martw się, wszystko powoli zacznie się wyjaśniać :D
OdpowiedzUsuńHahaha. CHYBA skumałam. CHYBA.
OdpowiedzUsuń