"Przy­jaciele są jak ciche anioły, które pod­noszą nas, gdy nasze skrzydła za­pom­niały jak latać."

piątek, 21 listopada 2014

15

   Addie przeżyła jeszcze trzy dni w strachu, choć z odrobiną nieświadomej nadziei. Takiej, o której nie miała nawet pojęcia. I w końcu dożyła tak do dnia, w którym wszystko miało się zmienić.
   Był piątek. Rano dziewczyna poszła do szkoły. Przez wszystkie lekcje po raz kolejny myślała o sprawie tajemniczych listów. W końcu jeszcze nikomu o nich nie mówiła, więc zastanawiała się także, czy nie powinna z kimś o tym porozmawiać. No ale znowu - z kim? Na ostatniej lekcji postanowiła, że zachowa to jeszcze dla siebie. Może jeszcze coś przyjdzie? Po prostu musiała zdobyć więcej informacji.

   O godzinie 14:30 lekcje się skończyły, więc Adraianne od razu udała się do swojego domu, nawet z nikim się nie żegnając. Chciała jak najszybciej się w nim znaleźć, a przy okazji ukryć się przed innymi ludźmi, przed światem. Po raz kolejny miała dosyć smutnych czy dziwnych spojrzeń kierowanych w jej stronę.
   Addy zrobiła sobie szybko obiad, zjadła go, a następnie wyprowadziła psy. Na spacerze "na szczęście" nikogo nie spotkała. Wróciła do domu, dokładnie zamknęła drzwi na wszystkie trzy zamki i poszła do swojego pokoju. Wzięła "Małego Księcia" i już chyba dwudziesty raz zaczęła go czytać.
   Po skończeniu czytania, poszła zrobić sobie kolację, a następnie poszła się umyć i przygotowywać do snu. Wpuściła psy do swojego pokoju, zamknęła drzwi i położyła się w łóżku. Nawet nie wyobrażała sobie, co ją czeka.



*****



   - To będzie jedna z najważniejszych części twojej misji, jasne? Jesteś pewien, że jesteś gotowy? - zapytała z troską kobieta.
   - Tak, jestem. Na sto procent - powiedział, już tym razem z przekonaniem, Oliver.
   - I pamiętasz co masz robić? - nie mogła mu dać spokoju, dopóki nie będzie miała pewności, że wszystko się uda.
   - Dokładnie - cierpliwie odpowiedział chłopak.
   - I wszystko się uda i będzie dobrze? - w jej oczach pojawiły się łzy.
   - Oczywiście, że tak - uśmiechnął się, by nie dołować jej swoim strachem.
   - A jeśli nie? - teraz to ona traciła wiarę.
   - Nie pamiętasz? Wszystko ma się udać, więc wszystko się uda. Nie bój się, ona musi mi zaufać - uspokajał ją, pomimo że jeszcze nie dawno myślał w ten sam sposób, co ona.
   - No, mam nadzieję. W takim razie idź już, nie można dłużej czekać - kobieta otarła łzę.
   - Spokojnie. Będzie dobrze, Evo - powiedział z uśmiechem i zniknął za błękitnymi drzwiami.
   - Będzie dobrze - powtórzyła cicho kobieta i odeszła.
   "Tym razem musi się udać. Nie mogę ich stracić, nie mogę" - myślała kobieta, idąc w stronę swojego domu. "Uda się... I już wszystko będzie okay..."



*****



   Nagle Addie się obudziła. Usłyszała szelest, czy tylko jej się wydawało? W każdym razie usiadła na łóżku i uświadomiła sobie coś bardzo zaskakującego - po raz pierwszy od tamtego okropnego zdarzenia nie miała koszmaru! Dziewczyna nie mogła w to uwierzyć.
   Usłyszała drugi szelest, więc szybko wyciągnęła spod poduszki nóż, jedną z niewielu pamiątek po nim, którą trzymała tam już od dłuższego czasu. Mocno go chwyciła i wyciągnęła przed siebie.
   - Mam broń! - powiedziała na wszelki wypadek. "A może to tylko któryś z psów?".
   - Odłóż to, Add - powiedział ktoś spokojnym, ale radosnym głosem.
   - Bo co?! - nikogo nie widziała. - Jak się tu dostałeś? Kim jesteś i czego chcesz?! I skąd znasz moje imię?!
   - Bo miałaś się nie bawić moim nożem - powiedział z uśmiechem.
   Nagle wyszedł z ciemności. Uśmiechał się, patrząc na wystraszoną dziewczynę z nożem w ręku.
   - To ja, Addie. To tylko ja.
   Dziewczyna powoli opuściła nóż. I zamarła.
   - Ale.. Ale to nie możliwe... - wyjąkała.
   - Tak bardzo za tobą tęskniłem...
   - Przecież to nie jest prawda! To sen! To musi być sen! - Adrianne mówiła coraz szybciej.
   - Spokojnie, wszystko...
   - NIE! - przerwała mu. - Nawet nie próbuj mówić, że wszystko jest okay! Przecież ty nie żyjesz!
   - Addie...
   - UMARŁEŚ, SŁYSZYSZ?! I TO PRZEZE MNIE! JA POWINNAM WTEDY ODEJŚĆ, ROZUMIESZ?!
   - Nie denerwuj się - Oliver próbował ją uspokoić.
   - JA TEGO WCALE NIE CHCIAŁAM! TO NIE TAK MIAŁO SIĘ SKOŃCZYĆ!DLACZEGO CI NA TO POZWOLIŁAM?! - dziewczyna ciągle krzyczała.
   - To nie była twoja wina - był cierpliwy. Musiał być.
   - I CHCESZ MI POWIEDZIEĆ, ŻE TERAZ NIBY NAGLE WRÓCIŁEŚ?! A MOŻE JESZCZE, ŻE OŻYŁEŚ? ŻE SIĘ W SHERLOCK'A BAWISZ?! TYLE CZASU MINĘŁO! - Addie zaczęła płakać.
   - Hej, nie krzycz. Add, musisz się uspokoić. Przed wszystkim - nie ożyłem i nie mogłem być wcześniej - Adrianne otworzyła usta. - Poczekaj, wysłuchaj mnie. Przecież wiesz, że musiałem cię wtedy ratować. Co innego miałby zrobić chłopak dla dziewczyny? Po śmierci trafiłem do Nieba. Tam spotkałem też twoją mamę. Razem ustaliliśmy, że trzeba działać. Zgłosiłem się do Zgromadzenia Anielskich Dusz, choć myślałem, że zupełnie tam nie pasuję, że się nie nadaję. Jednak okazało się, że mogę ci pomóc. Rada wydała zgodę. Na początku miałem pozwolenie tylko na krótkie listy, ale gdy zobaczyli, w jakim jesteś stanie, pozwolili mi przyjść. Ale nie zostanę. Moją misją jest zmiana. Słyszysz, Addie? Zmiana twojego życia - popatrzył się prosto w jej oczy.
   - Ale... Oliver... Ja... Ja tak bardzo tęskniłam - tym razem dziewczyna zaczęła płakać ze szczęścia, że jej marzenie się spełniło. - Nie miałam pojęcia, co robić! I ty... Tak nagle przychodzisz i... I nie miałam koszmaru i... I tęskniłam - mówi to wszystko bardzo szybko.
   - Ja też, Addie. Ja też - chłopak znów się uśmiecha.
   - Naprawdę tyle dla mnie zrobiliście? Ty i mama...? - pyta z niedowierzaniem.
   - Przecież musieliśmy ratować naszą małą Add, prawda?
   - A właśnie... Co u niej? - Addie znowu prawie płacze na wspomnienie matki.
   - Świetnie. Poza tym, że ona też okropnie tęskni. No i że się o ciebie martwi...
   - To... Chyba okropne... - była na siebie zła, że mama przez nią cierpi.
   - I właśnie po to tu jestem. By uspokoić ją, siebie, twojego tatę oraz naszych przyjaciół.
   - A im też pomagasz? U nich też byłeś?
   - Nie, nie mogłem. Mam prawo pokazywać się tylko tobie. Ale i tak niedługo je stracę. Addie, muszę iść.
   - NIE! Nie możesz znowu odchodzić! - dziewczyna znów krzyczy.
   - Nie krzycz - nadal zachowuje spokój. - Będę jutro. O tej samej porze - Addie odruchowo popatrzyła na zegarek. 3:38. - Ale pamiętaj, że nie zostanę na dłużej. Jutro może być ostatnim razem, kiedy widzimy się na tym świecie, jasne?
   - No... - spojrzała na jego zmartwioną, a przy okazji uśmiechniętą minę.
   - Zrób to chociażby dla mamy - przekonuje ją. - I dla mnie.
   - No dobrze... - Adrianne próbuje się uśmiechnąć.
   I w tym samym momencie Oliver mówi cicho "do zobaczenia" i znów znika w ciemnośći.
   "To przecież nie może być prawdą! To musiał być sen! A co jeśli nie? To wyglądało tak wiarygodnie! Ale czy coś takiego w ogóle jest możliwe?! JAK?!" - Addie nie wiedziała, co ma myśleć. Z powrotem położyła się do łóżka. Popatrzyła się jeszcze na Batmana, który leżał tuż obok niej. "Jak to możliwe, że one to wszystko przespały?" - pytała samą siebie. Położyła głowę na poduszce, pomimo że była pewna, iż i tak nie zaśnie. Ale się myliła. Zasnęła dosłownie od razu. A sam sen także był niemałym zaskoczeniem.



--------------------



No już nie macie na co narzekać, że mieszam! :D Same wyjaśnienia tutaj macie :P Piszcie, co o tym sądzicie :)

PS.: Wystąpienie niebieskiego psa specjalnie dla Kamili :3 

10 komentarzy:

  1. No nareszcie dowiedziałam się wszystkiego co chciałam :) Teraz mogę wymyślać nowe podejrzenia, ale to na razie zostawię dla siebie ;) Mam nadzieję, że szybko pojawi się następny,bo nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, mówiłam Wam, że wreszcie wszystko się wyjaśni :D

      Usuń
  2. ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡ dziekuje za psa, oczekuje ze skoro pojechalo by je kupić tyle osób i było takie zamieszanie to maja być prawie głównymi bohaterami. Dobra tym razem nie kłamalas ze się wszytsko wyjaśni :D wiedziałam że to Olivier ale ze to jej mama.. dopiero zaczęłam nad tym myśleć po przeczytaniu kogoś komentarza :D brakuje mi uśmiechu Andi'ego XD dawno coś go nie było. Oby stan Addie się poprawił :") weny czekam na następny poglaszcz od mnie niebieskiego psa który przespal pojawienie się ducha XD pies obronny nie ma co

    OdpowiedzUsuń
  3. No kupujesz sobie z miliardem niepotrzebnych osób nowego głównego niebieskiego bohatera, który jest psem, a ten przesypia najlepsze momenty historii :\\ Jak tak można, prawda? :'(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem rozczarowana moim ulubieńcem Niebieskim Psem :(

      Usuń
  4. Miałam rację. :D Rozdział świetny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku *.*
    Dawno tu nie wchodziłam, bo w pewnym sensie "opuściłam" bloggera na ok. miesiąc, ale już jestem i widzę kolejne rozdziały jeszcze lepsze od poprzednich!
    Uwielbiam twój styl pisania, a głównie to, że opisujesz wszystko, ale nie przynudzasz zbyt dużą ilością tych opisów xD
    Ogólnie to wyczekuję na następną cześć. Szczerze mówiąc to mi bardziej niż niebieski pies do gustu przypadł niezdarny akita, ale nie jest niebieski :D
    Zapraszam do mnie:
    sadness-do-not-live-in-the-soul.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wróciłaś ^-^ Może wejdziesz jeszcze kiedyś na mojego nowego bloga? :D

      Usuń

Jeśli przeczytałaś / przeczytałeś, proszę, zostaw komentarz! :) Uszczęśliwisz mnie i zmotywujesz do dalszego pisania, ewentualnie przyczynisz się do zaistnienia jakichś zmian :D