- Jesteś pewna, że się nie da? Że nic nie możesz zrobić? - zapytał dość nerwowym głosem chłopak.
- Takie są zasady, przecież ich nie zmienię... Nikt ich nie zmieni, są naprawdę ważne, bez nich nic nie działało by tutaj poprawnie. Gdyby nie było takich zasad, to nic nie miało by tu sensu! Jest mi na prawdę bardzo przykro, najchętniej sama bym to zrobiła, ale... Nie pozwolą mi!
- No tak, zasad nie zmienisz... Ale ja nie wiem, czy sam sobie z tym poradzę. Nie mam zbyt dużego doświadczenia w robieniu takich rzeczy, to ty nadawałabyś się do tego idealnie! - chłopak nadal nie mógł zrozumieć, że będzie musiał zająć sie wszystkim zupełnie sam.
- Słuchaj, ja wiem, że to trudne. Ale po pierwsze - ja tego nie mogę zrobić, jestem tu za długo, NIE MAM PRAWA - ostatnie trzy słowa wypowiedziała z dużym naciskiem, chociaż nie głośno. - Po drugie - nie martw się, nadajesz się tak samo dobrze, jak ja, a może i nawet lepiej. Jesteś młodszy, sprytniejszy no i wiesz... Tobie na pewno zaufa. Proszę, zrób to dla mnie! Zrób to... dla niej...
- No okay, okay, spróbuję - powiedział bez przekonania. - Ale się boję. Bardzo. Nigdy nie robiłem niczego w tym stylu, nawet wcześniej o tym nie słyszałem! A tu nagle... Takie zadanie... Nie wiem, co mam robić! I kiedy to wszystko... I jak... I... No nie mam pojęcia jak to ma w ogóle wyglądać!
- Spokojnie, przede wszystkim - pamiętaj, że On ci pomoże, będzie ci doradzał, przecież On wszystkim pomaga. To nic strasznego - "Przynajmniej tak słyszałam..." - Będzie okay, jasne? Nie załamuj się tylko! Pamiętaj, jakie wielkie znaczenie ma, kiedy i jak dobrze to wykonasz. Narazie jest jeszcze trochę czasu, ale... Nie możesz też tego odkładać na ostatnią chwilę.
- No dobrze, ale potrzebuję konkretów. Kiedy mam zacząć? I od czego? - chłopak z nerwów zaczął stukać palcami o udo, bo wiedział, że teraz już wszystko zależy tylko od niego.
- Wszystkiego dowiesz się w odpowiednim czasie, ale najpierw musisz iść do Zgromadzenia, pamiętasz? Lepiej idź już teraz, zdążysz jeszcze na dzisiejsze spotkanie, a ja też muszę już wracać. Do zobaczenia, trzymam kciuki! - kobieta uśmiechnęła się i odeszła.
- No tak, do zobaczenia... - powiedział cicho chłopak i poszedł w stronę Sali Zgromadzenia.
"No świetnie. Chcę dla nich jak najlepiej, ale... Nie mam pojęcia, jak to wyjdzie... To naprawdę będzie takie proste?" - chłopak dostał dość trudne zadanie, jednak wiedział, że sobie poradzi. A właściwie, że MUSI sobie poradzić. A czy to w ogóle będzie miało jakiś sens, miał się dowiedzieć dopiero za jakąś godzinę. Wszedł do dużego budynku. I czekał.
--------------------
No to zaczynamy mieszać ^___^ Mam nadzieję, że wszystko okay, proszę o komentarze :3 Dziękuję za czytanie i komentowanie! :)
Mieszkasz bo nie mam pojęcia o co chodzi :D fajnie ze tak szybko piszesz rozdziały. Weny!
OdpowiedzUsuńI tak ma być! :D Dziękuję po raz kolejny :3
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, przez przypadek usunęłam komentarz, zamiast nacisnąć "odpowiedz" ;___; W każdym razie bardzo dziękuję nawet za samo komentowanie oraz raczej nie będziesz musiała długo czekać, bo staram się pisać w każdej wolnej chwili ;)
UsuńCzytam dalej. Zaciekawiło mnie to... bardzo. Bardzo, bardzo.
OdpowiedzUsuń