- Wróciłem! - krzyknął mężczyzna, ściągając marynarkę.
Na początku przybiegły psy. Tom ukucnął przy nich, a Batman zaczął lizać go po twarzy. Felix kręcił się w kółko ze szczęścia.
Po chwili przybiegła Adrianne. Na widok taty szeroko się uśmiechnęła. Naprawdę się uśmiehnęła.
- Przepraszam, tato - powiedziała bez przywitania.
- Stało się coś? - zapytał zaniepokojony ojciec.
- Tak. Po prostu ktoś uświadomił mi, że świat po prostu się jeszcze nie skończył - powiedziała cicho i przytuliła się do niego. - Przepraszam, że tak okropnie cię traktowałam.
- Cieszę się, Addie, że ktoś zdołał zmienić twój humor - Tom, chociaż zaskoczony, uśmiechnął się. - Myślsz, że teraz...
- Dokładnie tak - dziewczyna przerwała mu. - Teraz już będzie okay.
Addie skierowała wzrok prosto na tęczówki swojego taty. Widziała w nich to samo, co w tamtej chwili pojawiło się w jej oczach - wyraz szczerej radości.
- Więc możemy już iść na obiad? - zapytał ostrożnie Tom. - Trochę zgłodniałem przez te kilka godzin jazdy.
- Oczywiście - Addie zaśmiała się. - Przygotowałam coś nawet.
Adrianne wstała i pociągnęła Toma za rękę, by mu pomóc. Nadal go trzymając, zaciągnęła go do kuchni. Kazała mu usiąść przy stole i sama wszystko podała. Razem zjedli obiad. I po raz pierwszy od tych smutnych czterech miesięcy w domu zapanowała cisza, która nie była niezręczna.
Po obiedzie rodzina (razem z dwoma psami) wyszła na spacer. Udali się w czwórkę do parku. A następnie na cmentarz, na którym Addie nie była od bardzo dawna. Obojgu udało się nie płakać. Nawet zdołali uśmiechnąć się do żony oraz matki, która z pewnością patrzyła na nich z góry. Ale w tamtym momencie Addy czuła, że nie tylko ona się na nich patrzy. Wiedziała, że gdzieś tutaj siedzi Oliver, który już nie może się pokazać.
Na grobach pozostawili bukiety zakupione wcześniej w kwiaciarni i udali się do centrum miasta.
Poszli do lodziarni, gdzie kupili desery.
- Nie mam pojęcia, jak to się stało, ale cieszę się, że jest okay - powiedział Tom, siedząc na ławce.
- Ja też się cieszę, tato - odpowiedziała dziewczyna z usmiechem.
Kiedy zjedli lody, wrócili z powrotem do domu. Tam Tom Fox zajął się porządkowaniem papierów na swoim biurku, a Adrianne poszła do swojego pokoju. Tam odrobiła wszystkie lekcje i nauczyła się na następny dzień. Później wyjęła z szuflady wszystkie listy, wyciągnęła je z kopert i powiesiła je na tablicy korkowej, która wisiała nad biurkiem. Gdy skończyła wykonywać te czynności, spojrzała z uśmiechem na to, co zrobiła.
- Dziękuję - powiedziała cicho do twarzy Olivera ze zdjęcia, które również tam wisiało.
*****
Wieczorem, gdy Addie wróciła już z kolacji, na biurku dostrzegła kopertę. Nową kopertę. Ostatnią kopertę
Na jej widok tym razem nie wystraszyła się. Tym razem się uśmiechnęła.
Po otwarciu koperty, przeczytała zawartość:
No i mamy nasz łabędzi śpiew!
Pierwszy i ostatni raz piszę do Ciebie w takiej postaci. Koniec misji, więc koniec bezpośredniego kontaktu. Ale pamiętaj, że ma być jak dawniej, jasne? Proszę, opiekuj się swoim tatą, przyjaciółmi i sobą. Teraz to ty masz o wszystkich dbać, nie oni o Ciebie, okay? I jeszcze coś - żyj tak, jakby nic się nie stało. Może nawet jakby mnie nigdy nie było. Ale przy okazji - zawsze trzymaj mnie w sercu. Pamiętaj mnie, jako przyjaciela, będzie Ci łatwiej.
Tęsknimy, ale jesteśmy cierpliwi.
Oliver
Addie po raz kolejny się uśmiechnęła. Wzięła list i delikatnie przypięła go do tablicy. Następnie poszła do salonu. Rozmawiała tam jeszcze chwilę z tatą. Tak o niczym. Jak kiedyś.
W końcu Adrianne poszła się myć, a później udała się do swojego pokoju. Położyła się w łóżku.
- Dobranoc, Oliver - powiedziała cicho.
- Dobranoc - odpowiedział jej cichy głos.
--------------------
I jak się podoba? Liczę na to, że każdy czytający się wypowie, wierzę w Was :*
Zapraszam także tutaj:
fightersofthefuture.blogspot.com
fieryknife.blogspot.com
Już prawie :'')
:") tak szczęśliwie
OdpowiedzUsuńNie chcę końca... :c Ale muszę Ci powiedzieć, że nie wiem jak to robisz. Ze swojej głowy wyczarowałaś piękne i wzruszające opowiadanie, które chyba każdy z chęcią przeczyta. Bo ono jest naprawdę cudowne, ma w sobie to COŚ, dużymi literami napisane COŚ.
OdpowiedzUsuńOjeju, dziękuję :3 Jak zaczynałam bloga, nie miałam pojęcia, że w ogóle ktoś tutaj zajrzy... A tym bardziej przeczyta, skomentuje, POLUBI. To takie cudowne ^___^
UsuńBardzo fajnie :) Miło, że Addie tak się zmieniła. Wróciła do normalności. Pogodziła się z tą tragedią i jest szczęśliwa. Co by tu jeszcze pisać? To co piszesz jest po prostu cudowne :) Gratuluję!
OdpowiedzUsuń